Siedzimy w knajpie "U Radka" i pijemy piwo na śniadanie. W nocy po powrocie z miasta jeszcze z Gazerem sobie popiliśmy baccardi z rumem*. Wesoło słuchaliśmy wiejskich przyśpiewek. Potem poszliśmy spać i zjadły nas komary. Od rana jeszcze napiliśmy się bastardi z chujem.* Dowiedziałam się, że jeśli odejmą mi Jorjego,** to będą go badać, a więc pozostawię go na sobie. Knajpa "U Fryzjera" jest zamknięta, co łamie nasze czarne serca.
W Kazimierzu roi się od Żydów i odmieńców.
10:29
Otworzyli "U Fryziera" i lo and behold jesteśmy i sobie zamówiliśmy żydowskie acz niekoszerne dania. Czytamy wesoło meniu. A więc chwilowo nie będę uprawiać kronikarstwa, bo zaraz dadzą mi jajówę z szynką i herbatę.
14:13
Zwiedziliśmy sobie ruiny zamku w Kazimierzu i basztę, potem jeszcze schody i klasztor. Bardzo tu ładnie. Potem poszliśmy się wykąpać, a po drodze wyłożyłam się na kamieniach, robiąc sobie chujowe zadrapania i siniory. Ale żyję i jestem czysta. Po prysznicu poszliśmy po szlugi. No a przy odchodzeniu mieliśmy problem, bo stawaliśmy ciągle na łasze i potem nurt wpakowywał nas dziobem w kamienie, ale na szczęście nic się nie stało. Kupiłam Alicji prezent w postaci mikrowitrażu.
-----------
* Pojebało mi się: bastardi z tonikiem
** Maj hamp na szyi. Taki wystający pieprzyk.
No comments:
Post a Comment